Zastępstwo procesowe – zasady savoir vivre

Stare, dobre obyczaje radców prawnych i adwokatów ustanawiały niepisaną regułę podejmowania się substytucyjnego zastępstwa procesowego w ramach zasad koleżeńskich, a zatem w myśl zasady „przysługa za przysługę”. Dzisiaj te czasy minęły. Żyjemy w świecie, gdzie ogłoszenia pt.: „Szukam zastępstwa procesowego” pojawiają się na portalach społecznościowych, a odpowiedzi uzyskiwane są w przeciągu dosłownie kilku sekund. Są plusy i minusy tego rozwiązania. Z całą pewnością sprawdza się ono w sytuacji, gdy poszukujemy profesjonalnego pełnomocnika w innym mieście, w którym nie mamy znanego nam osobiście radcy prawnego. Wadą takich ogłoszeń jest brak osobistej relacji z poszukiwanym na zastępstwo prawnikiem. Oczywiście każdy radca prawny jest profesjonalistą, niemniej jednak wspomniana więź jest niezmiernie istotna w zapewnieniu pełnej ochrony interesów naszego klienta. Z tej też racji w Clever One na tego rodzaju rozwiązanie decydujemy się wyjątkowo, a mianowicie wówczas, gdy wiemy, że na danej rozprawie nie będą miały miejsca kluczowe „wydarzenia”. Z krytyką odnoszę się do poszukiwania zastępstwa prawnego via Facebook „na ostatnią chwilę”, nie mając okazji nawet przedyskutowania danej sprawy przez telefon. Pamiętajmy, że w przypadku poważnej przeszkody w możliwości reprezentowania naszego mocodawcy, zawsze możemy złożyć wniosek o odroczenie rozprawy.

O społecznej pozycji prawnika

W dzisiejszych czasach pokutuje wyobrażenie prawnika, który zbija fortunę w bardzo krótkim czasie. Mam wrażenie, że niekiedy wciąż aktualne jest powiedzenie: „jedna sprawa i Warszawa”, które funkcjonowało za czasów socjalizmu i dawało łatwo do zrozumienia, w jak szybki sposób można się dorobić w miarę atrakcyjnego – jak na tamte czasy – samochodu. Rzeczywistość jest jednak inna. Obecnie niezmiernie ciężko jest uzyskać satysfakcję finansową świadcząc usługi prawne „pierwszej potrzeby”, a więc udzielając porad w ogólnym zakresie (prawo rodzinne, spadkowe etc.). Daje się to dostrzec w szczególności w dużych aglomeracjach miejskich. Wyraźnie zauważalny jest popyt na prawników wyspecjalizowanych w wąskich dziedzinach prawa (prawo energetyczne, telekomunikacyjne, własność intelektualna). Jest to oczywiście powiązane z zapotrzebowaniem biznesu. Z kolei w międzynarodowych korporacjach prawnik wewnętrzny (in house) musi znać nie tylko specyfikę prawa krajowego dedykowaną przedmiotowi działalności spółki, ale również odrębności charakterystyczne dla innych porządków prawnych. In house odpowiedzialny jest bowiem za harmonizację umów międzynarodowych tak, aby były one zgodne z prawem polskim. Oczywiście należy pamiętać, że prawnik wewnętrzny musi mieć zaawansowane umiejętności prowadzenia negocjacji biznesowych, podczas których niezmiernie często pojawia się konieczność podjęcia bardzo trudnych decyzji w imieniu spółki. Reasumując, prawnik XXI wieku pracujący w kancelarii prawnej, czy też w dużej, międzynarodowej firmie, musi się trochę napracować, żeby zarobić na średniej klasy samochód osobowy.

Specjalizacje prawnicze – rynek wymusza zmiany

W dzisiejszych czasach prawnik nie może być jak lekarz pierwszego kontaktu, który kieruje pacjenta do specjalisty. Już przy pierwszej wizycie w kancelarii prawnej, klient musi mieć przeświadczenie, że znalazł się u eksperta, który pomoże mu rozwiązać problem. W dobie rozrastającego się ustawodawstwa, niemożliwe jest świadczenie usług z zakresu wielu dziedzin prawa. Prawnik XXI wieku specjalizuje się w wąskich dziedzinach – najlepiej dwóch, trzech. Niewybaczalnym błędem byłaby jednak rezygnacja z „bycia na bieżąco” w ogólnych przepisach prawa, które nie należą do naszej aktualnej wąskiej specjalizacji. Prawnik powinien wykazywać się też dużą elastycznością, a w szczególności umiejętnością przekwalifikowania się i tym samym zdobycia wiedzy w wymaganej przez prawa rynku „dziedzinie”. Liczy się tu więc także znajomość prawa popytu, charakterystycznego dla nauki ekonomii. Ciężko bowiem świadczyć usługi prawne określonego rodzaju przy braku zapotrzebowania ze strony klientów.